Thursday 9 April 2015

Soft Grit - Jak i gdzie?

Jak?

Jak się wspinać? Jak dojechać?  Jak przeżyć?

Na pytanie jak się wspinać, odpowiem - etycznie ;) Czyli wziąść sobie do serca, że skała i otoczenie ma zostać w dokładnie takim samym stanie, jak ją zastaliśmy. Nie zjeżdżajmy - zchodźmy. Nie wędkujmy łatwych problemów - wybierzmy łatwiejsze i przejdźmy je OS. Nie zostawiajmy śmieci. A jeżeli juz uparliśmy się na wild camping - weźmy sobie do serca, że określenie "toalety są wszędzie" nie oznacza "w zacisznym starcie do drogi idącej kominem". No i ludzie rozbijają się na dziko cały czas, ale naprawdę chodzi o to, by się nie rzucać w oczy - jak widzimy owce, to znaczy, że to teren prywatny albo, że gdzieś wokół jest ich właściciel. Na polach są czasem rozstawione kamery (kradzież owiec to lukratywny rodzaj przestępstw). Rano złożyć namiot/bivi, po zachodzie słońca rozłożyć.


Jak dojechać?

Najłatwiej samolotem, a później pociągiem lub autobusem. Jeżel jedziemy samochodem, to proszę pamiętać, że nie ma problemu by jechać na drodze po poprawnej stronie - po prostu jedziemy za kimś innym i trzymamy się pasa. Problemem jest włączenie się do ruchu - wjeżdżając z parkingu na drogę, najczęściej automatycznie ustawimy się na złym pasie - wziąść sobie to do serca i nie bać się, nawet ronda w drugą stronę nie są straszne za kierownicą (pasażerowie zazwyczaj panikują).

Polecę stronę www.trainline.com - kupując bilety z dużym wyprzedzeniem, możemy je znaleźć naprawdę tanio (w jednocyfrowych cenach).

Autobusy dalekobieżne, obsługiwane są przez National Express www.nationalexpress.com - są też inne firmy, jak Stagecoach i mnóstwo firm lokalnych.

Stroną do szukania kompleksowych połączeń, podającą przesiadki z autobusów na pociągi (nie podającej aktualnych cen) - taką informacją na temat połączeń jest www.traveline.info

www.trainline.com
www.nationalexpress.com
www.traveline.info


Jak przeżyć?

Mając samochód, znajdziemy Tesco, Morrisons, Sainsburys, Asda, Aldi, Lidl itp. Dwa ostatnie są najtańsze i wybór żywności jest bardziej "europejski", a mniej "brytyjski". Subiektywna opinia rzecz jasna.

Nie mając, jesteśmy skazani na wioskowe sklepiki, albo skok do miasta - Sheffield, Leeds, czy Manchester (lub mniejszego jak Buxton, czy Leek). Sklepiki w wioskach są droższe. Te na stacjach benzynowych szokują cenami miejscowych ;)

Za to w wiosce mamy szanse na świeży chleb, czy mięso od rzeźnika. Do tego - jak zauważymy w wiosce jakąś indyjską, czy chińską restaurację, czy inne take-away - to się nie martwmy. Oni obsługują turystów od lat. Weźmy od nich menu (zazwyczaj jest przy wejściu, a czasem na zewnątrz do kolekcji, gdy jest zamknięte, w czymś jak skrzynka na listy), tam będzie telefon - można się z nimi umówić na odbiór na parkingu pod ścianą, na zakręcie drogi, na polu namiotowym. Można nawet poprosić o sztućce - plastiki zazwyczaj mają :) Jeżeli pytają "how hot?" To nie chodzi, jak gorące, ale jak ostre - proszenie o "very hot", to prośba o emocje na poziomie E3 5b :) ("Madras hot" to inaczej "very hot", "Korma hot" to "not hot at all", vindaloo i phaal to najbardziej ostre potrawy, phaal tylko w wybranych restauracjach, vindaloo da się przeżyć). W chińskiej restauracji oczekują, że znasz ich potrawy i wiesz jak bardzo są ostre - nie są :) Zazwyczaj składamy potrawę sami - wybieramy ciekawą nazwę i dokładamy do tego nazwę rodzaju mięsa - Jagnięcina i Duże Krewetki są zazwyczej droższe (chodzi o King Prawns - zwykłe Prawns, czy Shrimps są zazwyczaj w cenie kurczaka). Na pierwszy raz najlepiej się szarpnąć i poprosic o "menu set no1 for two" :) Nie trzeba wtedy rozmyślać nad wyborem rodzaju ryżu, chleba itd.

Zawsze można też zjeść w pubie. Zazwyczaj kuchnia otwarta jest od 10 do 21. Z przerwą między lunchem, a obiadem - jest to zawsze wypisane na zewnątrz, kiedy podają jedzenie. Słynny "English Breakfast" wypełni nas na resztę dnia i zapewni -1 do cyfry do południa.

Piwo dzieli się na piwo i lager. Jeśli chcemy piwo w polskim stylu (można dostać Tyskie, Lech i Żywiec), to prosimy o "lager". Jeśli poprosimy o "beer" to dostaniemy tradycyjne piwo z beczki - niepasteryzowane, nieschłodzone, niegazowane - tzw. szlam, bardzo polecam. Będzie to zazwyczaj "ale". Może trafi się "porter" lub "bitter". Jeżeli jednak poprosimy o "bitter", to dadzą nam "ale", ale z kega - schłodzone i gazowane na modłe lagera - to już trzeba lubić ;) "Draft beer" to właśnie tradycyjne piwo pompowane ręcznie (czyli możemy poprosić o "draft bitter", bo się zdarza, ale nie istnieje "draft lager"). Chcąc Guinessa - prosimy o Guinessa, nikt nie wie, czy to porter, czy irish beer, czy stout - Guiness to Guiness.
Wino piją kobiety - białe. Picie wina czerwonego bez obiadu to albo dziwactwo, albo alkoholizm. Picie whisky lub brandy jest ok. Jeśli poprosimy o herbatę, to automatycznie dostaniemy ją z mlekiem w środku - jeśli nie chcemy mleka, musimy to zaznaczyć przy zamawianiu ("tea, no milk please"). W przypadku kawy, o mleko trzeba poprosić :) Cola jest bez mleka.

Jeśli dorwiemy gdzieś fish and chips to trzeba brać. Prosząc o "fish" zawsze dostaniemy dorsza (albo będą chcieli nam wmówić, że to dorsz, a będzie to jakiś wietnamski miętus, bo dorsza już na świecie brakuje), "chips" to po brytyjsku frytki (chipsy to po brytyjsku "crisps"). Zawinięte w papier (w tych bardziej tradycyjnych miejscach w gazetę i papier, na samej gazecie juz nie dają, bo druk podobno szkodzi), z solą i octem. Jeśli nie chcemy octu (kto by nie chciał octu na frytkach?) to najlepiej to zaznaczyć - "no vinegar please" - to taki mus, że zazwyczaj dają i ewentualnie się spytają, czy więcej :) Ja preferuję prosić o "haddock" - nigdy nie pamietam nazwy tej ryby po polsku, ale wg mnie ma więcej smaku, dorsz jest jakiś taki jałowy. Plaice to flądra (lub coś podobnego), czasem do wyboru jest też scampi - ogonki jakiegoś morskiego ustrojstwa - polecam (czasami pytają ile chcemy, odowiadamy parzyście, 4 to porcja dla dziecka). Zazwyczaj o te specjalności trzeba poprosić na wejściu - smaży się tylko dorsz i kiełbasa. Kiełbasa w panierce - trudno mi polecić, ale warto spróbować choć raz (i koniecznie zabić smak octem :))) ). Panierka - batter, to coś na mące grysikowej (?) i bardzo dobrego. Można czasem poprosić o rybę w bułce tartej (breadcrumbs) ale to rzadkość.
Ryba jest zawsze świeża. W piątek w fish and chips zazwyczaj jest kolejka. Jeżeli nie ma kolejki, to lepiej ominąć i znaleźć taki z kolejką ;)


Gdzie dojechać?

"Jest wiele możliwości, wiele, bardzo wiele." Ja polecę dwie miejscówki.

Pierwszą jest wioska Hathersage. Blisko Sheffield (3-4 przystanki podmiejską koleją). Dysponuje polem namiotowym. Hostelem. Dwoma indyjskimi take-away. Trzema sklepami ze sprzętem (tanim, znakomitym i Mammut-TNF). Dwoma pubami (jeden drogi dla turystów i jeden dla lokalsów, średnie). Znakomitą pizzą w piątki wieczór z pieca na otwartym powietrzu. Hotelem. Basenem. Stacją kolejową z dojazdem do Sheffield i Manchester.
Piechotą dojdziemy w czasie poniżej godziny do rejonów: Stanage, Burbage, Higger Tor, Millstone i Lawrencefield - razem jakieś 4000+ dróg i problemów. Jeden przystanek pociagiem w kierunku Sheffield (bilet do nabycia w pociągu, ok 3funtów w dwie strony) jest Grindleford - stamtąd mamy dostęp do Froggatt i Curbar. Przystanek w drugą stronę i jesteśmy w Bamford - bardzo fotogeniczne wspinanie (chyba każdy, kto tam zawita robi sobie zdjęcie, wisząc z Gargoyle na tle mostu ;) ). Trochę dalej i możemy dojść do bardziej ezoterycznych miejsc - gdzie spotkać można zabłąkanego turystę, a skały są nieuczęszczane i wymiecione z roślinności przez wiatr.

Pole namiotowe nazywa się North Lees Campsite i jest własnością Parku Narodowego. Niewielkie, warto zadzwonić, w weekendy może być pełne, w tygodniu jest słodko puste. Zamkniete w zimie (tylko weekendy).

http://www.peakdistrict.gov.uk/visiting/getactive/camping/camping-northlees



Drugą jest wioska Upper Hulme. Dysponuje pubem (znakomitym).Przystankiem autobusowym. Kolejnym pubem przy drodze na Buxton (podobno jednym z najbardziej klasycznych, oznaczony na przewodnikach wspinaczkowych - a to zazwyczaj dobrze świadczy). Bunkhousem (10fuli na noc od osoby) - czyli czymś w rodzaju schroniska. Czymś w rodzaju pola namiotowego - jest to pole, gdzie można rozbić namiot, cena 1funt od osoby plus 1funt od namiotu - z kranem, toalety u farmera 15min piechotą :) Rustykalnie. Pole jest tuż pod Hen Cloud, bliżej się chyba nie da - szukamy namiotów i kranu wystającego z ziemi i rano, około piątej zbudzi nas właściciel wymuszający haracz :)
Najważniejsze, to dysponuje chatka BMC. Jeżeli jesteśmy członkami jakiegoś polskiego klubu wspinaczkowego, to dostaniemy zniżkę i mamy dużą szansę, że ktoś z lokalsów się nami zaopiekuje :) Wskaże nam drogi, na których będziemy cierpieć i dowiemy się legend o brytyjskiej sztuce wspinania w rysach ;) Niestety, każdy chce w niej zamieszkać, trzeba planować z dużym wyprzedzeniem - na stronce jest lista miejsc wolnych. Chatka jest częściowo w jaskini pod skałami, można startować do dróg niemalże z dachu :)

Upper Hulme to centrum wspinania w Staffordshire. Fantastyczny grit na Roaches, najwyższe skupienie gritstone na Hen Cloud i najbardziej szorstki na Ramshaw Rocks - razem jakieś 2000+ dróg i problemów. Dojechać jest ciężej, jak do Hathersage, ale wspinanie jest bardziej różnorodne. No i jest tylko jeden parking. Czyli mamy nie więcej jak 30 samochodów wspinaczy - trochę dalej od drogi i możemy być sami.
Kilka przystanków autobusem na południe jest Leek, dość duże miasteczko z hipermarketami ale bez sklepu outdoorowego. Kilkanaście przystanków na północ jest Buxton i tam chyba jest lepiej. Autobus kursuje zgodnie z działaniem miejscowych szkół - trzeba przestudiować jego rozpiskę na traveline. Internet Twoim przyjacielem :)

http://www.roachesbunkhouse.com/
https://www.thebmc.co.uk/don-whillans-memorial-hut



Przewodniki do wspinaczki jakie polecam to od Rockfax'a. Przewodniki z Climbers Club i BMC są bardziej szczegółowe, mają ciekawsze opisy, więcej historii itp. Rockfax ma fantastyczne zdjęcia i jest bardzo czytelny. Na pierwszy raz jest po prostu lepszy. Pamiętać też należy, że od 2001 roku naprawdę niewiele się zmieniło - doszło kilka nowych E8, E9 i E10, kilkanaście VS zostało obniżonych do VD, kilka VD zostało podwyższonych do HS, Jakieś E6 to teraz E4, Jakieś E9 to może teraz będzie E8. 99% problemów jest bez zmian - szczególnie te na poziomach śmiertelników, co chcą żyć jeszcze jutro. Na ebayu dostaniemy świetne Eastern Grit i Western Grit z wcześniejszych lat za 1/4 ceny nowych.

Jeśli chodzi o buldering, to tu warto zainwestować w najnowszy przewodnik. Od 2001 roku zmieniło się bardzo dużo :) Polecam Peak Bouldering od Rockfaxa. Wielka i gruba kniga, nie starczy życia, aby wszystko przejść. Opisuje buldering na gricie w Parku Peak District i na południe - bez Północnego Gritu.

http://www.rockfax.com/climbing-guides/all/eastern-grit/
http://www.rockfax.com/climbing-guides/books/western-grit-2009/
http://www.rockfax.com/climbing-guides/books/peak-bouldering/

tańsze, kieszonkowe wersje, z wyborem klasyków i łatwych dróg:

http://www.rockfax.com/climbing-guides/books/peak-se-pokketz/
http://www.rockfax.com/climbing-guides/books/peak-ne-pokketz/

No i Północny Grit. Nigdy tam nie byłem. Bardzo bym chciał, bo każdy, kto był, zaręczał, że warto -wspinaczka i buldering. Legendy o Ilkley, Almscliff, Widdop słyszałem. Tutaj trzeba by zamieszkać gdzieś w okolicach Leeds.

http://www.rockfax.com/climbing-guides/books/northern-england-2008/


To chyba tyle na razie. Więcej opisów rejonów złożyłem na:

ngt.pl/users/kivak






Friday 7 November 2014

Soft Grit - kiedy?


Kiedy?

Glownym problemem jest deszcz. Drugim problemem jest temperatura - im zimniej, tym lepsze tarcie. Trzecim problemem sa gryzace muszki - "midges".
Jezeli nie lubimy tloku, warto skorelowac nasz przyjazd z okresem szkolnym - unikamy wszelkich Bank Holiday Monday, school holidays i half-terms. Wspinajac sie w wysokich trudnosciach (E4+), tloku na drogach nie ma nigdy. Srednia krajowa to bodajze HS 4b (polskie IV+), a ponoc 90% wspinajacych sie nie prowadzi powyzej VS 4c (polskie V). Na drogach HVS i wyzej tloku nie ma, choc superklasyki jak the Sloth na Roaches, Flying Buttress Direct na Stanage Popular, czy Right Unconquerable na STanage Plantation (wszystkie HVS) zaliczaja wspinaczy co weekend i tam warto uderzyc wczesniej (ludzie schodza sie okolo 10 rano, wiekszosc miejscowych dojezdza samochodami z daleka, niewielka ilosc obozuje na miejscowych campingach, wild camping na miejscu to rzadkosc). Sam czekalem na Valkyrie (VS 4c) na Roaches ponad dwie godziny i ten odpoczynek zmeczyl nas na tyle, ze odpuscilismy (plus perspektywa trzech godzin w samochodzie jakos zniecheca do wchodzenia w droge, na ktora ktos przed nami zuzyl dwie godziny :)) - oczywiscie, to, ze zespol pokonuje droge w dwie godziny, nie oznacza, ze my jej nie mykniemy w 45minut, to samo oczywiscie w druga strone ;)

Wracajac do trojcy problemow.

Temperatura i deszcz: 
Ponizej wykaz wziety z przewodnika Rockfaxa  
(miesiac/przecietna temp. maksymalna / przecietna temp. minimalna / ilosc dni deszczowych)

Styczen 6 / 1 / 9
Luty 6 / 1 / 10
Marzec 9 / 3 / 8
Kwiecien 10 / 3 / 6
Maj 14 / 6 / 6
Czerwiec 17 / 9 / 5
Lipiec 20 / 11 / 6
Sierpien 19 / 11 / 6
Wrzesien 15 / 8 / 7
Pazdziernik 12 / 6 / 7
Listopad 8 / 3 / 8
Grudzien 5 / 1 / 6

Muszki:
Te parszywe istoty, slugi mrocznych bogow, to plaga, ktorej nie mozna lekcewazyc. Latwej sie wspinac w deszczu, niz z chmura wchodzaca do oczu, ust i bolesnie gryzaca kazdy kawalek ciala. Highland Midge, Culicoides impunctatus, spawn of the devil - rozne sa lokalne nazwy na to cos. Mialem przypadek, gdy moj asekurant odmowil asekuracji - musialem zejsc z drogi, gdyz nie mogl mnie widziec poprzez chmury tego paskudztwa, do tego rece chcial zajac ich zabijaniem, a nie lina.
Pojawiaja sie w srodku Czerwca i wymieraja w srodku Wrzesnia. Jezeli lato jest cieple (jak w 2014), to daja rade gryzc jeszcze w Pazdzierniku. Lataja tak wolno, ze szybki marsz pozwala na ich unikniecie. Niezbyt mocny wiatr pozwala na rozproszenie ich i z tego powodu szczyty skalek sa najczesciej ich pozbawione. Gdy jest sucho (rzadkosc) i pod wieczor (codziennosc) chowaja sie do swoich wylegarni.  Na muszki jest kilka sposobow.
Pierwszy i najlepszy, to przyjechac w sezonie, gdy ich nie ma :)
Drugi to spray/olejek/krem z DEET - moj 95% dziala znakomicie i muszki odgania, oczywisty problem to lepkie rece.
Trzeci to moskitiera na twarz dla asekuranta, czy worek, czy z drutem odpychajacym od twarzy (srednio koreluje z kaskiem), dziala - muszki sa tak wolne, ze szybko poruszajacy sie prowadzacy jest w stanie ich uniknac. 
Czwarty to wiatr - sprawdzamy prognoze i jezeli wiatr jest slaby, to wybieramy odsloniete skalki (tam zawsze wieje i zawsze wieje silniej niz wskazuje prognoza), jezeli wiatr jest silny, to mozemy wybrac cos oslonietego drzewami, czy w dolinach (Roaches Lower Tier, Froggatt, Burbage South Valley itp.).
Zdecydowanie najlepszy sposob to przyjechac na wiosne, a w lecie zaopatrzyc sie w spray.

Tarcie:
Wspinanie gdy jest zimno porownywane jest do jazdy rowerem z wiatrem w plecy. Sezon na grit zaczyna sie w Pazdzierniku/Listopadzie, konczy w Kwietniu/Maju. Najlepsze sa poranki, wstajace slonce osusza rose, a skala az skrzypi pod palcami i butami (moze to skora skrzypi, albo nasz mozg skrzypi na mysl oblapiania sie z lodowata skala). Istotnie jest to, gdy wspinamy sie na granicy naszych mozliwosci. Bierzmy pod uwage, ze skaly sa wtedy odwiedzane tylko przez wspinaczy, nie turystow - zasieg komorek na odludziach jest tak slaby, ze w przypadku wypadku jest problem, buldering w odludnych terenach, samemu zima, nabiera innego znaczenia niz latem.

Do wyboru odpowiedniego czasu dochodzi jeszcze roslinnosc. Wprawdze same skaly nie sa zarosniete, w lecie mamy podejscia zarosniete olbrzymimi paprociami, ktorych sa cale polacie. W zimie mamy je wymierajace i gnijace (gumowce sa norma w wyposazeniu) - co jest uciazliwe zwlaszcza dla bulderowcow. Jesien jest okresem przejsciowym miedzy nadmiarem, a wymieraniem. Najlepszym terminem wydaje sie byc wiosna.

Rozmawiajac z miejscowymi straznikami Parku Narodowego (Park Rangers - bez mundurow, kapeluszy i problemow z misiami) potwierdzaja, ze najlepszy termin to od polowy Kwietnia do polowy Czerwca - jest najpiekniej, wszystko sie budzi i tarcie rankami jest ok. Gdzies w tym terminie (mniej wiecej od Marca do Czerwca) pojawiaja sie tez Bird Restrictions - zakazy zwiazane z gniazdujacymi ptakami. Sa okreslone na stronach BMC i na uczeszczanych skalkach pojawiaja sie informacje (w stylu prosze nie wspinac sie w tej rysie i 10 m w lewo i prawo od niej), precyzyjnie wskazujace lokalizacje gniazd. Po sezonie pojawiaja sie informacje, dziekujace za unikanie danych drog i potwierdzajace, ze piskleta szczescliwie sie wykluly i opuscily gniazdo.
Jezeli chcemy sprawdzac limity tarcia, to warto przyjechac blizej marca, jezeli nie chcemy by palce przymarzaly nam do skaly, to blizej czerwca. 

Maj wydaje sie byc idealna pora. Rowniez dlatego, ze ani 1.05, ani 3.05, ani 8.05 (ani 9.05 ;) ) nie sa dniami wolnymi od pracy. Pierwszy i ostatni poniedzialek Maja to Bank Holiday Monday i te weekendy moga byc pelne. Zazwyczaj ostatni tydzien maja, czasem pierwszy tydzien czerwca to half-term, czyli ferie szkolne.

Snieg:
Snieg w Anglii wystepuje, choc rzadko. Typowa zima to deszcz, deszcz i deszcz - dla zrozumienia klimatu, proponuje przeczytac "Dolina Muminkow w Listopadzie", tudziez jakis podrecznik do walki z depresja.
Snieg ma niesamowite znaczenie. Nawiane zaspy, czasem po kilka metrow wysokie, wyrownuja ladowania pod niebezpiecznymi drogami. Mozna wtedy w miare bezpiecznie bulderowac drogi, ktore sa normalnie bardzo smialymi prowadzeniami/solosami. Takie drogi jak Silk na Stanage bylo robione nad sniegiem w calosci, bez sniegu nad mata tylko start, a calosc bez maty to kolejny przyklad geniuszu Johnego Dawesa - delikatny, trudny i smialy wyczyn.
Snowballing - to wrecz nowa dyscyplina. Odmiana Bulderingu :) 


Przydatne linki:
RAD - Regional Access Database, strona wykazuje regionalne zakazy zwiazane z ptakami, problemami z wlascicielami itd.

https://www.thebmc.co.uk/modules/RAD/


Terminy wakacji szkolnych (wystarczy podac przykladowy kod pocztowy)

https://www.gov.uk/school-term-holiday-dates 

Sunday 24 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Dziesiąty i Ostatni

Niedziela
Chłopcy zaspali, więc dałem radę zjeść owsiankę. Skoczyliśmy od razu na Froggatt - parking ma tam tylko 6 miejsc. Większy jest dalej. Na Froggatt Rich zrobił swój pierwszy lead, ja szedłem drugi. później namówiłem ich na zrobienie Diamond Crack, mój pierwszy lot był na tej drodze dwa lata temu. Nie chciałem tego na TR, wolałem przenieść sprzęt na Sunset Crack.

Kiedyś to próbowałem, ale spadł deszcz, teraz miałem szansę. Świetna droga, delikatna rysa na palce i fantastyczny połóg po lewej. W rysę weszłaby każda protekcja, gdybyśmy mieli jej więcej, brała wszystko, wdzięczna jak panna młoda :) Świetnie mi się szło, pełna satysfakcja. Czułem się tak pewnie na tym połogu, że nawet Sunset Slab (HVS 4b) nie wyglądał groźnie, podobnie Three Pebble Slab (HVS 5a) - ten wyglądał na "do zrobienia". 

Adi chciał zrobić jakąś drogę, o której myślał już wcześniej będąc na Froggatt - był to VDiff, który w bliższym spotkaniu nie wydawał się interesujący. Zrobiłem na drugiego, zdrapałem kostkę starając sobie utrudnić startem przez arete.

Przeszliśmy się na Curbar. Zeby popatrzeć. Imponując. Znacznie większy, niz myślałem. Wysokie ściany, na oko 20m+. Nie mieliśmy wtedy pojęcia, że staliśmy na szczycie End of the Affair :)

Chłopcy podwieźli mnie pod namiot. Spakowałem się, wziąłem prysznic, pożegnałem się ze strażnikami i zjechałem na dół. Spóźniełem się 3 minuty na pociąg. Poczekałem godzinę, pojechałem następnym. Spóźniełem się minutę na kolejny pociąg. Zmieniłem peron (rower i mata!), Znowu zmieniłem peron spowrotem (rower i mata...), wsiadłem do pociągu, a ten czekał na stacji ponad pół godziny. Coś się stało. No i spóżniony byłem w Birmingham. Przeturlałem się około 20.00 na Bham Moor Station, a tam nie ma juz pociągów do Stratford! Idę na autobus, a tam ostatni odszedł o 20.03 (nawet go widziałem jak stał i czekał). Musiałem wziąść taksówkę. Kosztowała mnie ona 6 funtów więcej niż kolejowy w dwie strony w góry i 3.75 funta więcej niż pobyt na kampingu przez 10 dni - całe 60 funtów! Very cross! :(

Niedziela
Lead
Sunset Crack HS 4b

Second:
Gamma VDiff (Diff raczej)
Chequered Buttress Chimney VDiff


Saturday 23 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Dziewiąty

Sobota

Dzień wspinaczki z liną. Najpierw śniadanie w miasteczku (chłopcy nie mają menażek, palników etc.) i wypad na Stanage. Krótka rozgrzewka na Rusty Wall, rzucają mi linę z uprzężą. Jakiś VDiff. Dostaję szansę na lead, The Flying Buttress zajęta, a Direct wygląda na "nie dzisiaj" :) Mamy zaledwie kilka kości, cztery heksy i trzy taśmy. Sprzęt lekki, ale męczący w zakładaniu. Chciałbym Hargreaves Original, ale ten slab chce camów, których nie mamy. Z hexami się boję - założyłem może jeden w życiu.

Biorę Robin Hood's Right Hand Buttress Direct - RHRHBD :) Fantastyczna droga. Komin, wyjście z niego pod dachem, przewinięcie na ścianę i lekko połogą ścianą z dobrą rysą do góry - razem z 25m. Pod dachem schodzi mi kilka minut na dobranie heksa, próbuję wszystkie 4. Mając cama, pyknąłbym przelot w 10 sekund. Przewinięcie idzie słodko z dobrą lufą, ale czuję się mocny, rysa jest znakomita. W rysie założyłem kilka klinów, znalazłem camalota rozm.3 (zakleszczony na amen), heksy jakoś mi siadają ale idę na znikomej protekcji, wierząc w kliny i tarcie. Wyjście to wielokrotnie powtarzany w tym tygodniu mantelshelf. Tym razem zamiast maty mam kośći wychodzę na wprost. Karabinku do budowy stanu są z brązu (mosiądzu?) - ciężkie jak odważniki. Za mną wychodzi Richard, rzucamy uprząż i linę Adiemu, który wchodzi szybciutko na top rope. Ruszamy na Bishop's Route i tam prowadzi Adi, a Rich idzie na drugiego. Zanim rzucili mi linę, na droge weszła grupa staruszków. Miałem z nimi pogadankę i jakoś nie chciałem prowokować scysji.

Przyjechała rodzina Richarda go pooglądać. Idę pierwszy na Inverted V. Niestety brakuje mi mocy na przejście pierwszego cruxa - lekko przewieszonej rysy. Nie wierzę w hexa, chcę cama nad głową :) Wyjście ponad hexajest ponad moje siły, daję się zwieźć w dół. Hex trzyma. Adi prowadzi z małym zawachaniem na moim cruxie, izie bardzo pewnie, bez pro, nie traci energii. Kładzie dwa przeloty u szczytu komina (w birdcage) i wychodzi wcześnie na płytę po prawej - robił już tą drogę i boi się o zaklinowanie liny. Zanim rzucili mi linę, zaczął padać deszcz, a po chwili grad! Odpuściłem,chłopcy marzliby na szczycie.

Przestało padać i znaleźliśmy Mississipi Buttress, ale podczas mojej próby, Adi odmówił asekuracji! Z powodu muszek! Tyle tego latało, że nie mógł się odgonić i nie widział mnie, mając mnie w oczach. Sam pękałem. Nie miałem siły, droga wymagała dźwigania po klamach, a ja byłem już wyczerpan tygodniem.

Wieczorem na piwo i żeberka. Rano na Froggatt.

Sobota
Lead

  • Robin Hood's Right Hand Buttress Direct HS 4b
TR
  • Straight Chimney VDiff



Friday 22 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Ósmy

Piątek 22.08.2014
Dziś ręka, dłoń właściwie, bolała okrutnie. Ruszyłem na Burbage North około południa. Trochę popadało. Akurat w jedyny dzień, kedy nie wziąłem kurtki pdeszcz. Nicto, przeczekałem. Spróbowałem kika problemów, ale ból w dłoni nie pozwalał mi na pełne poświęcenie. 

Problemy to mikrodrogi, były po prostu wysokie. Kolejny 20-foot crack, czyli ściana na 6m. Idealnie pionowa, pocięta rysami, trudności od 4a do może 5c (VB-V2). Obie ściany, First Wall i The Chant są wystawione na zachód i wyschły w kilka minut. Spróbowałem tam kilka problemów, zszedłem z jednego w połowie. Nie podobała mi się wysokość i samotność. Nie czułem splastrowanej dłoni. Pomiędzy First Wall i The Chant jest nieopisana skałka. Zrobiłem tam jedno arete i jedną ścianę. Wysokość 4m, trudność VB - V0-?

Postanowiłem ruszyć w kierunku Trzech Misiów (The Three Bears). I nazwa ładna i wydawały się niskie i bardziej połogie. Do tego były w eksponowanej części doliny (na szczycie krawędzi) - miałem ndzieję, że mezki tam nie docierają, ze względu na wiatr - były ich miliony.
Trzy Misie były niemal równe wysokie (Baby Bear najniższy) i lądowanie było połogie, mata się zsuwała. Wiało okrutnie i było zimno. Dłoń bolała i nie potrafilem nic chwycić. Zrobiłem najłatwiejszy corner (bridging i palming) starając się ciągnąć prawą, a wypychać lewą dłonią. Zrozumiałem, że na piatek to wszystko. Zmęczenie, plus skaleczenia nie pozwalały na nic więcej

Na piątek:

  • The Chant - First Wall
  • Unknown problem arete ~VB
  • Unknown problem wall ~V0-


The Three Bears

  • Don't Get Between VB


I byłbym zapomniał! Zjechałem na pizzę do miasteczka. W piątki mają pizzę z otwartego pieca. Wróciłem i poznałem dwójkę wspinaczy z Lincoln i Londynu. Adi i Richard. Byli chętni na towarzystwo. Adi zrobił właśnie SPA, a Richard był 3 raz w outdoorowym wspinaniu.


Thursday 21 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Siódmy

Powinienem mieć Rest Day. Miało padać rano i w imię odpoczynku pojechałem do wsi. Kupiłem czapkę (jest już zimno i poważnie wieje), odciągi do namiotu i kredę. W sumie chyba kredy mi wstarczy. Mialem pyszny unch, dwie kawy, w pubie piwko. Kupiłem chleb, pomidory, ser, ogórka i stek. I ryż, bo kuskus się kończy.
Wróciłem do namiotu i jakoś zaczęło mi żal czasu. Zamiast wypoczywać postanowiłem wykorzystać godziny słońca i przed piątą ruszyłem na High Neb. Wiało okrutnie, aż mnie nosiło z matą. Chyba znalazłem miejsce, gdzie pierwszy raz się wspinałem. Spróbowałem "Inaccessible Slab", ale był wyślizgany, wało i brakowało liny. Zejście nie było dobre. Odskoczyłem. Niby HS 5a, A 1912 - od tego czasu nieźle się wyślizgał.
Po drodze spowrotem pomyślałem, żeby zajrzeć na niedokończone problemy nad causeway - przerwał mi je deszcz w poniedziałek. Spróbowałem okapu, nie puścił, puścił za to połóg obok. Wróciłem dookau i choć obiecałem sobie, że idę już do domu - przy pierszej próbie spadłem!
I to jak! Trafiłem w matę, sturlałem się z niej, ale co gorsza zerwałem skórę w siedmiu miejscach na lewej dłoni! Oszczędzałem się na jutro, miał to być Rest Day!

Na dziś:
The Causeway

  • Rusty Left V0+ 5a
Wczoraj było duuuużo lepiej. Rowerem na Burbage Parking, stamtąd rowerkiem w dół do Burbage Valley. Tm od grona bulderó. Poznałem jakiegoś Niemca z Norymbergi. Bardzo fajny gość.

Lista na środę:
Burbage Valley
The Fat Cobra
  • Cheesy Nose V0- 4b
  • Cobra Off-width VB 4a
  • Left of Crack V0- 4b
  • Undercut Rib V0 4c

The Pock Block
  • Wall Past Slot V0+ 5a
  • Pock-man V1 5b xxx! with German spotting! :)
  • Pick V0- 4b

The Sheep
  • Lamb Slab Left VB
  • Lamb Slab Right VB
  • The Sheep Slab VB no hands!
  • The Sheep's Backside V0- 4b tricky
  • Sheep Easy V0- 4b
  • The Crook VB 4a
  • The Crook Traverse V0- 4b full lenght from right end

The Tank
  • Bog Standard Slab VB
  • Arete on Left V0- 4b
  • Wall Past Flake V0+ 5a

The Armoured Car
  • Jigsaw Puzzle V0 4c
  • Big Flakes VB

The Whale
  • Whale Rib V0+ 5a
  • Right Whale V0 4c Hard! Beached Whale

The Useful Boulder
  • Peasy Flake VB
  • Easy Flake VB

The Pig
  • The Basin V0+ 5a avoiding the water!
  • The Trough V0+ 5a easy off-width

That Little Piglet
  • That Little Arete Right V0- 4b
  • The Careful Trotter V0 4c tricky

The Brick
  • Slabby Rib V0- 4b
  • The Windmill VB 4a with hands ;)
  • Gentle Slab VB 4a
  • Short Arete V0- 4b

The Dog
  • Doggy Bulge V0- 4b
  • Walking the Dog V0 4c
33 problemy! Kto rano wstaje, temu Pan Bób daje. Byłem tak oddany, że nie dałem ray nic zpisać wczoraj. Powrót był miodzio, ale pedałowanie do Burbage to mord. Z matą. Na szczęście nie wiało. Jutro tam planuję powrót na Burbage North. Jeśli będzie wiało, to chyba przemyślę powrót na Plantation.


Tuesday 19 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Piąty

Rano skoczyłem do wsi. Kupiłem spodnie (przmierzałem kilka par), mojego rozmiaru nie było ale próbując mniejszy - zmieściłem się (32"). Kupiłem też leciutką kurtkę ocieplaną Arcteryx Atom Hoody LT. Przymierzałem też BD ale Arc lepiej leżał. Raba na Polartecu Alpha nie było w moim rozmiarze, było fajne na tym Montane, ale to hybryda. Ja chciałem docieplić i ciało i ręce. Kupiłem też chleb i pomidora i ogórek, Bosh, co za uczta! Czas zleciał i na Far End ruszyłem około 13!
Dotarłem pod Apparent North Buttress i zacząłem się cofać. Rozkręciłem się i chyba tylko na dwóch problemach musiałem zeskoczyć. W sumie dzisiaj zrobiłem 22! Skończyłem o 20.30. Równo z zachodem słońca miałem epic na the Snout Wall. Topping out na Walenia, powierzchnia była tam tak szorstka, że wiatrówka niemal się wprasowała i nie chciała ruszyć. Zsuwałem się w dół, nogi majtały w powietrzu, a kurtka nie pozwalała mi się przesunąć w przód. Palce miałem 2cm od chwytu, płask, pół ciała wisi, a ja leżę na brzuchu jak ten waleń przy odpływie. Dałem radę!
Cały zielony circuit zrobiony i dwa problemy na dokładkę. Próbowałem dwóch znanych rys: Easy Jamming i The Real 20 Foot Crack. Pierwszy zrobiłem, choć z moimi umiejętnościami klinowania, nie było to easy. Raczej moderate, czy Difficult ;) Spróbowałem "20 foot" ale on jest jednak za wysoki. Górna partia, powyżej 4m, wyglądała na kluczową. Zresztą cały problem wyglądał na warty trzech gwiazdek. Najlepiej wrócić z liną :(
Podczas wycieczki pogadałem o polityce z jakimś panem z synem. Zadawał synowi bardzo skomlikowane pytania z dziedziny geografii, kultury i polityki.

Lista na dziś:
Apparent North Buttress

  • Right Leg VB 4a
  • Middle Leg VB 4a
  • Left Leg VB tu spotkałem politykiera
  • Ho! VB 4a
  • Eeny VB 4a
  • Meeny V0- 4b beached whale
  • Miny V0- 4b


Easy Jamming Buttress

  • Easy Jamming VB 4a


Huge Slab Area

  • The High Road V0- 4b
  • The High Road direct start V0+ 5a inny wariant startu
  • Gripple One V0+ 5a it's good to be tall, easy
  • Pert Bloke V0+ 5a sit start!
  • Pert Wall VB 4a hard topout
  • Pert Block Arete


The Henge

  • Slotted Arete V0 4c
  • Hook, Line and Sinker VB 4a harder
  • Tweedle Dum VB 4a
  • Steps VB 4a
  • Tweedle Dee VB 4a
  • Sparky Slab VB 4a


The Rim Area

  • Eliza V0 4c
  • Snout Groove VB 4a
  • Snout Wall V0+ 5a struggling beached whale